Raz, dwa, trzy - CYCKIII!

Lublin zaskakuje. Opiszę tu mój dzisiejszy mindfuck. Otóż dość dziwnym zbiegiem okoliczności, zwabiona kurczaczkami z KFC, trafiłam na mecz Tytanów Lublin ( z Lowlanders Białystok) - lubelskiej drużyny futbolu amerykańskiego. Zachwyciło mnie tam dosłownie wszystko - siedząc więc na czymś, co imitowało trybuny (wyglądało jak ruiny greckiego miniamfiteatru) oraz zajadając kurczaczki, chłonęłam iście niepowtarzalną atmosferę. Swoją drogą o stanie lubelskich obiektów sportowych można napisać osobną notkę - w większości właściciele, być może nawiązując do polskich sukcesów sportowych tego czasu, stawiają na estetykę PRL-u.

Ja&kurczaczki

Co do samego wydarzenia.
Przede wszystkim gra: Gu cośtam tłumaczyła, ale fakt faktem, przez większość czasu wszyscy grający zawodnicy stali na środku, ćwicząc zapasy i przepychając się, podczas gdy inni (czyli zdecydowana większość) stali po przeciwległych stronach boiska, patrząc się na nich dziwnie. O dziwo rozumiem nawet tę pasję, chociaż jestem zupełną ignorantką w kwestii futbolu (jakiegokolwiek). W każdym razie wygląda to zabawnie. Po dniu dzisiejszym nie zaskoczy mnie już nic na tego typu meczu, w ciągu pół godziny zobaczyłam chyba wszystko. Małych chłopców, zmartwionych zagubionym telefonem, który leżał na murku. Zmartwionych do czasu, kiedy to dotarło do nich, że może być ich i że może być na nim muzyka. ,,Teściową", do której zadzwoniłam z zagubionego telefonu, by powiedzieć bliskim właściciela o zgubie i jej obecnej lokalizacji. ,,Teściowa" okazała się złym wyborem, stwierdziła bowiem, że to pomyłka. Niestety nie dałyśmy dzieciom zbyt dużej satysfakcji, bo oddałyśmy telefon organizatorom - dziewczynom, które wyglądały na gimnazjum. Tak samo wyglądała również większość kibiców oraz cheerleaderki (plus ja zapewne). Cheerleaderki krzyczały coś do pięćdziesięciu kibiców, zagrzewając ich do zagrzewania drużyny, co, ku mojemu zdziwieniu, wychodziło im. Zjawiła się również okazała reprezentacja kibiców Lowlandersów, w liczbie trzech mocno pijanych osób. Po meczu Lowlandersi o mało co nie roznieśli barierek, tak mocno oddali się dziękowaniu trojgu swoich kibiców. Robili też sobie z nimi zdjęcia, krzycząc przy tym: ,,Raz, dwa, trzy - CYCKIII!". Trzeba przyznać, że Tytani wyglądają przy nich na całkiem normalną drużynę. Jeśli chodzi o wynik, to stanęło na 6:21, wygrali Lowlandersi.

Tytani

Mimo całego posrania tej dyscypliny oraz wszystkiego, co się z nią wiąże, uważam, że to bardzo ciekawy element lubelskiego krajobrazu sportowego. Oryginalne, dziwne, nudne, podobno na wysokim poziomie - chyba o to chodzi w dobrym sporcie? Przyjrzyjmy się więc bliżej naszym Tytanom. 
Są z nami od 2009 roku. Ich cel to propagowanie kultury fizycznej i sportu wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Oprócz trzech treningów w każdym tygodniu, Tytanów spotkamy w szpitalach, szkołach oraz domach dziecka, gdzie mogą poopowiadać o futbolu amerykańskim. W 2012 roku Tytani awansowali do I Ligi (polskiego?) Futbolu Amerykańskiego, następne powołana została drużyna Juniorów. Od przyszłego roku szkolnego będzie też działać, pod patronatem Tytanów, pierwsza w Polsce klasa z futbolem amerykańskim. Trenerem drużyny jest Delaine Swenson, na co dzień profesor KULu. Cheerleaderki to tzw. ,,Perełki Tytanów".
Chłopaki - nie rozumiemy, ale wspieramy!
To był mój szczęśliwy dzień - udało mi się zrobić zdjęcie z jednym z Tytanów. Zdjęcie jest jak najbardziej pozowane.

 Przeraża mnie mój dzisiejszy ekshibicjonizm, chociaż zachowałam wszelkie środki ostrożności przed utratą 'twarzy' (legenda głosi, że kiedy patrzysz w obiektyw podczas robienia zdjęcia, może Ci odpaść).
Na pewno jeszcze kiedyś wpadnę na mecz Tytanów, jest miło, zabawnie i niezrozumiale. Następny w Lublinie odbędzie się nie wiadomo kiedy, ale zawsze możecie pojechać w wakacje do Płocka, Krakowa czy Białegostoku (rewanż na Lowlandersach?), by wspierać lubelskich futbolistów - jak na (jak to głosi napis na jednym z lubelskich bloków) ,,Ryceży Koziego Grodu" przystało!
,,Pamiętaj, by reprezentować godnie Dziki Wschód" i "dla tych, którzy za te barwy przelali swą krew", czy jakoś tak. 
So... Raz, dwa, trzy - .....!!!!

Komentarze

  1. ale zgryźliwie, aż mię boli, że Cię tam wzięłam :p! wyczuwam uraz psychiczny!
    zdjęcia piękne, bo moje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. późno pisze ale tytani lublin to drużyna strasznie marna. Brak m charakteru i tzw jaj oni chyba nie wiedza co to znaczyy zostawic serce na boisku i dac z siebie 120%

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz